wtorek, 22 marca 2016

Bielizna marki Ewa Bień - EBISU i MITRA

Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić na przedstawienie dwóch modeli polskiej marki Ewa Bień, które zakupiłam w ostatnim czasie. Aktualnie firma jest w trakcie wyprzedawania niektórych modeli z wcześniejszych kolekcji, dzięki czemu można je kupić w akceptowalnych cenach. Ten, kto miał z nią do czynienia, ten wie, że sygnuje się hasłem "producent ekskluzywnej bielizny" - i trzeba przyznać, że widać to na pierwszy rzut oka po cenach produktów. Jednak nie zatrzymujmy się w tym punkcie. Idąc dalej, należy podkreślić, że Ewa Bień wypuszcza na rynek komplety, wyróżniające się designem, dbałością o detale, szeroką rozmiarówką (obwody 65-95, miseczki A-K) , a także mnogością fasonów biustonoszy (OPIS FASONÓW) oraz majtek (stringi, figi, tangi, spodenki). Trzeba przyznać, że w ich sklepie każda kobieta z pewnością znajdzie coś dla siebie. Co bardzo ważne - bielizna produkowana jest w całości w Polsce, co ułatwia jej kontrolę jakości, a także daje miejsca pracy naszym rodakom :).

Na pierwszy rzut niech pójdzie komplet EBISU w kolorze Cappucino. Fason biustonosza to SOFT, czyli biustonosz miękki (B111), a majtki to klasyczne figi. Muszę przyznać, że bielizna ukazana na zdjęciu na stronie http://ewabien.com/ jest jaśniejsza niż w rzeczywistości.




Wszelką bieliznę tej firmy zawsze zamawiam przez internet. Z prostej przyczyny - ciężko znaleźć sklep stacjonarny z tak dużym wyborem rozmiarów i modeli. Ich rozmiarówka wypada klasycznie, ale muszę przyznać, że w przypadku biustonoszy Miękkich (Soft) pasuje na mnie miseczka o jedno oczko mniejsza niż dla Balkonetek (Balconette). Ich biustonosze bardzo ładnie zbierają piersi z okolic pach - dzięki czemu nie tworzy się w ich okolicach zmarszczki ("motylki" z boku pach świadczą o źle dobranym biustonoszu! A jeśli zbyt długo nosiłyśmy źle dopasowane staniki, to potrzeba czasu, żeby skóra się poddała). Potrzebowałam czasu, żeby przyzwyczaić się do tak mocno zabudowanych staników, ale teraz widzę ich wiele zalet.

Model Ebisu zachwyca mnie swoimi zdobieniami. Jestem bardzo wybredna pod względem bielizny (to moja największa słabość), a ta firma posiada w swoich kolekcjach takie perełki, które spełniają moje wszystkie wymagania. Jedną z nich jest właśnie Ebisu. Cała miseczka jest jak mgiełka przeplatana pastelowymi kwiatami. Nie wyglądają tandetnie, zachowana jest równowaga i dobry smak. Spodziewałam się jednak prawdziwego koloru kawy z mlekiem, jednak biustonosz wpada bardziej w kolor szarawy, co nieco ostudziło mój entuzjazm po otwarciu paczki. Biustonosz jest bardzo wygodny, leży idealnie.







Figi są dobrze dopasowane. Rozmiar S to S, a nie S/M (majtki nie są mocno rozciągliwe), co trzeba mieć na uwadze przy zakupie. Zarówno boki, jak i tył są koronkowe (tak jak w przypadku stanika), natomiast przód wykonany jest z siateczki ze wspomnianymi już wcześniej wyszytymi elementami dekoracyjnymi. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest umieszczenie takiej samej kokardki, która znajduje się pomiędzy miseczkami w tylnej części majtek. 

                           







Model Mitra jest taki sam jak na zdjęciu katalogowym (choć wydaje mi się, że na żywo jest bardziej transparentny niż wychodzi na zdjęciach). Piękny biały komplet z naszytymi kwiatowymi aplikacjami robi wrażenie. Tu ponownie Ewa Bień pokazała swój kunszt. Komplet jest bardzo delikatny i kobiecy.



Posiadam biustonosz miękki (Soft), kupiony z miseczką o 1 większą niż Ebisu (a taką samą jak przy balkonetkach, które leżą dobrze) i niestety troszkę odstaje. Trzeba nieco się natrudzić, by odpowiednio ułożyć w nim piersi i zminimalizować ten efekt.




Do kompletu posiadam spodenki. Są bardzo wygodne i przypuszczam, że ze względu na tiulowy tył bardziej rozciągliwe niż figi w modelu EBISU. Nie czuć ich na skórze. 





Na koniec chciałabym jeszcze pokazać, jak opakowane są biustonosze Ewy Bień. Firma dba o każdy element.

wtorek, 15 marca 2016

Cervin Paris Capri Bicolore

Od mojego ostatniego wpisu tak wiele zdarzyło się w moim życiu... Zakończenie studiów, obrona pracy magisterskiej, powrót do rodzinnej miejscowości - rozpoczęcie stażu i pracy, wyprowadzka do stolicy i otrzymanie nowej pracy. Aktualnie czekam na mój pierwszy dzień w nowej pracy, ale przed tym jeszcze sporo formalności do załatwienia. Życie jest tak bardzo nieprzewidywalne, jest tak ogromną przygodą, że wystarczy mu się poddać i pozwolić się zafascynować. Czasem warto jest podjąć decyzję, która zburzy niewygodny porządek codzienności. A często życiem rządzi przypadek, nietypowe zrządzenie losu. I tak też było w przypadku tych pończoch. Mimo że baardzo długi czas oglądałam zdjęcia modelek, noszących je na sobie, to nie zdarzył się moment, w którym zdecydowałabym się je zakupić. Do pewnego momentu, w którym pewna dziewczyna sprzedawała je, ponieważ okazały się na nią za małe. Nie powiem żebym ja nie wolała nieco dłuższych (4), ale według tabeli rozmiarów ten, który ona oferowała (3) jest dla mnie idealny. 

Poczekałam na nie kilka dni i po otrzymaniu przyszedł ten moment lekkiego napięcia - "jakie okażą się po założeniu?". Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i okazało się, że na żywo również mają wiele uroku :) To są moje pierwsze pończochy w takich kontrastujących ze sobą kolorach (posiadam Gazelle/Noir), ale muszę przyznać, że mam ochotę na więcej ;)

Co do kwestii praktycznych - Capri Bicolore są pończochami RHT - ze wzmocnieniami pięty i palców. Jako że wzmocnienia są w kolorze beżowym, niemal nie rzucają się w oczy. Pończochy oczywiście szeleszczą, jednak w dotyku nie są tak delikatne jak FF-y Eleganti. Doznanie jest porównywalne z Cervinami Capri (co de facto wydaje się oczywiste). Dzięki temu, że w dotyku nie są tak "lejące się", powinny być o wiele bardziej wytrzymałe na wszelkie spotkania z niesprzyjającymi im elementami. Najbardziej rzucającym się elementem pończoch jest manszeta - bardzo podoba mi się beżowy cieniutki pas na całej długości w górnej części manszety. Dodaje im sporo uroku - bez niego manszeta niczym by się nie wyróżniała.